Na początku jest niezauważalna. Wkrada się po cichu, przykryta codziennością. Ignorowana, kiedy pierwszy raz ją zauważamy, z dnia na dzień narasta. Pomimo że intuicja podpowiada inaczej, wmawiamy sobie: „To normalne”, „Tak już w życiu jest”, „Wszyscy tak mają”.Mijają dni, miesiące, a czasem nawet lata. Zastygnięty w bezruchu, tkwiąc w ślepym zaułku, każdy w swoim tempie osiąga limit wytrzymałości. Wtedy wystarczy jedna kropla żeby przelać to, co w tym czasie się nagromadziło. Coś w człowieku pęka. Prowokuje do zmiany, porzucenia wszystkiego i odnalezienia tego, co jest dla niego tak naprawdę ważne.